Jak długo może trwać nieodwzajemnione zauroczenie/limerencja?
Jestem mocno zauroczony w swojej przyjaciółce od 4,5 roku. Znaczy sam nie wiem czy to zauroczenie czy limerencja czy zakochanie. Nie wiem jak to nazywać. Na pewno mam do niej bardzo silne uczucia.
Ale nie ciągiem. Miałem przerwę w uczuciu w związku braku czasu w życiu na cokolwiek (ciężka choroba mamy, rak, jeżdżenie po szpitalach i ostatecznie śmierć i żałoba).
Wtedy trochę mniej o niej myślałem i uczucie może i było, ale znacznie słabsze. Odkąd wróciłem do paczki przyjaciół i znowu regularnie się z nią spotykałem uczucie wróciło i znowu przejęło moją głowę i myśli.
W związku z tym postanowiłem zerwać z nią kontakt. Napisałem jej krótko dlaczego i że tego potrzebuje. Nie widywaliśmy się 4 miesiące.
Ostatnio przyszły święta. Miałem świetny humor. Uznałem, że spotkam się wreszcie w pełnym składzie z paczką. Spotkałem się z nią w sumie 2x w tym okresie, bo w Sylwestra nie chciałem być sam i też się spotkaliśmy.
I co? I okazało się, że w ogóle mi nie przeszło dalej. Ona opowiadała w grupie o takim naszym innym wspólnym znajomym, z którym ostatnio się częściej widziała i który jej się spodobał. Ewidentnie liczy i czeka na jakiś ruch z jego strony. A ja kiedy tego słuchałem, siedziałem załamany. Udawałem, że mnie to nie rusza, ale w środku okropnie zżerała mnie zazdrość. I natrętne myśli, że tak bardzo chciałbym to być ja. Po powrocie do domu prawie płakałem, byłem załamany. Natrętne myśli o niej wróciły i trzymają się do dzisiaj.
No nic, wniosek jest smutny. To dalej trwa i nie puszcza. 4,5 roku w jednej i tej samej osobie i nie puszcza. Czas nie leczy ran w moim przypadku. Dramat, czuję się obrzydliwie. Jak długo jeszcze?!
P.S. - Leczę się na depresję od lat, biorę lekarstwa. Chodzę do psychologa co dwa tygodnie. To jak widać za mało, też nie pomaga :/ No nie odkocham się...